Pobierz w formacie PDF
DOBRE PRAKTYKI

Fundusze dobrze wykorzystane

Trójwymiarowy biznes

Od ciągłego przebywania w wodzie w uszach zawodowych pływaków pojawiają się wyrostki mogące prowadzić do niedosłuchu. Aby tego uniknąć, powinni stosować specjalne zatyczki. W Olsztynie mogą je sobie wydrukować.

Wejście na rynek skanerów i drukarek 3D otworzyło przed ludźmi z pomysłem na biznes nowe możliwości. Doskonałym tego przykładem jest olsztyńska firma GNP Magnusson Aparatura Medyczna sp. z o.o., wykorzystująca sprzęt 3D do poprawy i ochrony ludzkiego słuchu. W swoim laboratorium tworzy ona obudowy do aparatów słuchowych wewnątrzusznych, czyli takich, które wkłada się do przewodu słuchowego, a nie zakłada za ucho. Proces rozpoczyna się jeszcze poza laboratorium firmy, w gabinecie specjalisty.

– Protetyk słuchu pobiera indywidualną formę ucha, tzw. wycisk, który do nas przesyła. My rejestrujemy go w naszej bazie danych, z dokładnym opisem klienta, jego wymaganiami i parametrami – przedstawia procedurę, krok po kroku, dyrektor zarządzający spółki GNP Magnusson Aparatura Medyczna, Rafał Sulich. – Po rejestracji skanujemy wycisk i to jest koniec pracy z materiałem od specjalisty. Następnie w ciągu kilku minut wycisk jest skanowany skanerem 3D w bardzo wysokiej rozdzielczości. Powstaje mapa z ponad kilkuset tysiącami punktów, które w programie graficznym zamieniamy na tzw. krzywe. Tam też istnieje możliwość obróbki produktu – cyfrowego kształtowania jego wyglądu po wydrukowaniu – dodaje. Kolejne etapy to przekazanie danych do niewielkiej drukarki i wydruk. Do wyprodukowania obudowy używa się fotoakrylu – plastiku (początkowo w płynnej postaci), twardniejącego pod wpływem światła, w przypadku drukarki 3D źródłem jest lampa ledowa. Proces trwa ok. 2 godz. Następnie obudowa poddawana jest szlifowaniu oraz polerowaniu, tak by można ją było bez obaw włożyć do ucha Po wmontowaniu do środka obudowy elektroniki produkt pakuje się i wysyła właścicielowi.

– W naszym asortymencie mamy także kilka rodzajów wkładek usznych. Pierwsze to nietonące wkładki przeciwwodne. Służą głównie pływakom. Ich najważniejszym zadaniem jest ochrona uszu. Zdarza się bowiem, że u zawodowców prowadzących długoletnie treningi może się pojawić kostniak przewodu słuchowego. Jest to twarda narośl w przewodzie słuchowym, która może prowadzić do jego znacznego zarośnięcia. To jest naturalna reakcja organizmu. Ciało tworzy taką strukturę, by woda nie wlewała się do środka ucha – tłumaczy Rafał Sulich. – Kolejną grupą osób, którym pomagają nasze wkładki, są pacjenci po operacjach uszu. Po takich zabiegach lekarze wymagają, by nie moczyć wnętrza ucha. Wykąpanie małego dziecka bez zalania lub zawilgocenia ucha to niemały wyczyn – zaznacza dyrektor.

W laboratorium powstają także zatyczki dla osób przebywających w hałasie. Ich odbiorcami są głównie: górnicy, hutnicy, osoby pracujące w stalowniach, walcowniach.Lekarze zalecają także, by tego rodzaju wkładki zabierać na głośne koncerty.

W olsztyńskim laboratorium powstają m.in. zatyczki dla osób przebywających w hałasie, m.in.: górników, hutników czy osób pracujących w stalowniach i walcowniach

Jaka jest różnica między tradycyjnym wykonaniem obudowy i wkładki a metodą wykorzystującą sprzęt 3D? – Przede wszystkim czas produkcji i możliwość odtworzenia projektu bez kolejnej wizyty pacjenta – podkreśla Rafał Sulich. – Zdarzają się sytuacje, że ktoś przypadkiem rozdepcze swój aparat. Stosując starą technikę, należałoby go ponownie zaprosić do gabinetu specjalisty, wykonać nową formę ucha. W naszej metodzie otwieramy zapisany wcześniej plik przypisany danemu pacjentowi, wysyłamy go na drukarkę i po kilku godzinach wszystko jest gotowe – wyjaśnia.

W Polsce działają jeszcze cztery podobne laboratoria cyfrowe. Na zakup drukarki, skanera, lutownicy, utwardzarki i mikroskopu precyzyjnego, umożliwiających otwarcie olsztyńskiej placówki, przeznaczono łącznie 397,7 tys. zł, z czego 161,7 tys. zł pochodziło z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Warmia i Mazury na lata 2007-2013.

Robert Robaszewski